Nieprzespana noc za mną. I bardzo nerwowa. I już na wstępie powiem Wam, że jestem zła, wkurzona, zdenerwowana. Różnorodność emocji, które się we mnie znajdują są niczym mieszanka wedlowska – do wyboru do koloru. Z zasadniczą różnicą – nie jest to słodka chwila. Mam wrażenie, że jak o tym nie powiem to eksploduje!
Jak już pewnie przez lata życia zauważyliście nie ma na świecie dwójki takich samych ludzi. Bliźniacy pomimo podobieństwa wizualnego różnią się między sobą diametralnie. Indywidualność czyni każdego z Nas na swój sposób wyjątkowymi, jedynymi w swoim rodzaju. Stąd moje pytanie, dlaczego chcecie to zmienić?
Ale co – zapytacie.
Od wczoraj się we mnie gotuje, gdy przeczytałam na jednej z grup osób z przejściami onkologicznymi wiadomość, o braku wsparcia po leczeniu wśród najbliższych. Było mi cholernie przykro, gdy rozpoczął się ten wątek, ale dopiero po czasie zobaczyłam skalę problemu. Historie zaczęły się mnożyć, więc pytam DLACZEGO?
To nie jest tak, że leczenie onkologiczne to najtrudniejszy etap w życiu pacjenta! Nikt nie powiedział, że w raz z ostatnią dawką planowanego leczenia ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko wróci do stanu wcześniejszego. NIE! Nie będzie tak jak wcześniej, będzie inaczej. Nie znaczy to, że gorzej, ale potrzeba CZASU na to by się to zadziało! Powrót do rzeczywistości po leczeniu jest cholernie TRUDNY! Trzeba mierzyć się ze swoimi słabościami, na nowo uczyć się znajomości organizmu i emocji, które się w nas znajdują. Jest to moment, w którym każdy potrzebuje swojego tempa, swoich małych sukcesów.
Zapamiętajcie sobie, że słowa „najgorsze już za Tobą”, „nie dramatyzuj” to najgorsze co możecie powiedzieć drugiemu człowiekowi! Nie wyobrażacie sobie z jakim strachem budzi się pacjent onkologiczny. Wiecie do czego to porównam? Do siedzenia na bombie – nigdy nie wiesz czy i kiedy wybuchnie. Może nigdy, a może zaraz? Może przyjadą saperzy i pomogą ją rozbroić, ale nie wiadomo z jakim skutkiem. Pomyśl sobie, że nagle sadza Cię ktoś na bombie – co możesz wtedy czuć? Czy czułbyś się komfortowo? Wątpię!
W życiu pacjenta onkologicznego czy to w trakcie czy po leczeniu wszystko kręci się wokół czasu. Z jednej strony pragnie się go jak najwięcej, by być, by żyć, a z drugiej nikt nie chce Ci go dać by zebrać siły. Pojawiają się wymagania, pojawiają się roszczenia. Każdy wie lepiej co powinieneś robić, kiedy wrócić do pracy, kiedy mieć siły, kiedy mieć dzieci!
Gotuje się we mnie, bo głębiej nie można zranić kobiety, która całe życie pragnęła mieć ogromną rodzinę pytaniami „kiedy dziecko?” Pomijając fakt, że jest to bardzo nietaktowne pytanie i szokuje mnie, dlaczego jest jednym z „najpopularniejszych” i najczęściej zadawanych pytań, to naprawdę nie widzisz tego, ile bólu razem z nim zadajesz? Czy zaspokojenie Twojej ciekawości jest naprawdę warte nieprzespanych nocy, morza łez i rozpadającego się na kawałki serca?
Są momenty, w których lepiej zamilknąć niż ranić słowem. Zastanów się na tym kolejny raz „popędzając” pacjenta onkologicznego albo sypiąc z rękawa „dobrymi radami”. Może Ci się wydawać, że tak łatwo wrócić do życia społecznego, do pracy, ale to jest proces, na który każdy potrzebuje czasu. Jedni więcej, inni mniej. Jeżeli decydujesz się trwać przy tej osobie bądź solidnym wsparciem, bądź bezpieczną przystanią, w której można się schronić i nikt nikogo nie będzie oceniał.
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem
Photo by Bogomil Mihaylov on Unsplash