Cześć Wszystkim RAKieto – Wspieraczom 

Wczoraj miałam totalnie beznadziejnie zły dzień. Śmiem twierdzić, że stwierdzenie „beznadziejnie zły dzień” nie mieści w sobie tego co się działo. Zaczęła mnie swędzieć skóra, czasem się to zdarza, więc miałam mnóstwo wytłumaczeń, dlaczego tak może się dziać ( może oczyszczali rury, albo coś się stało z wodą i mnie uczuliła; może to po tej brzoskwini, którą chwilę wcześniej zjadłam; może użyłam jakiegoś nowego kosmetyku; czy aby na pewno sporo dzisiaj piłam wody?) Mogłabym te przykłady mnożyć i mnożyć, ale kiedy już ich zabrakło doszedł ten najczarniejszy – a może to nawrót? Kiedy to dotarło do mojej głowy wpadłam w taką furię, że nie mogłam złapać oddechu. Mój S zastał mnie w takim stanie, że pewnie serce mu pękło. Czułam się tak jak wtedy, gdy wypadły mi włosy. Dusiłam się z płaczu, bezradności. Nie mogłam się opanować.

Po paru godzinach płaczu i ukojeniu, które przyszło wraz z Miłością S zdołałam się uspokoić. Wojny, które prowadzę z moją głową odbierają mi sporo sił. Wczorajsza wojna była najtrudniejszą od momentu, w którym zachorowałam.

Czekałam na dzisiejszy dzień, dzień, który dla mnie stanowił nowe nadzieje i siły.

Dzisiaj jest lepiej. Swędzenie skóry po wapnie ustąpiło, a ja zbieram się do dermatologa. Pamiętajcie proszę, że bycie silnym i odważnym nie jest tożsame z brakiem słabszych dni. To właśnie one są w stanie pokazać jakie pokłady siły w Was drzemią 

Przytulam Was do swojego serca i dziękuję, że jesteście 

Ps. Nie wiem czy wiecie, ale jestem też na Instagramie, tam staram się dużo do Was „mówić” – jeżeli macie ochotę, zapraszam Was i tam. Przyjdźcie i się rozgośćcie 

https://www.instagram.com/rakietakasia/

Ściskam Was mocno Moi RAKieto – Wspieracze