Za co kocham wrzesień

Wrzesień.

 

Ten miesiąc od zawsze miał w sobie coś co sprawiało, że go uwielbiam. Jakaś magia mu towarzyszy, a ja nie potrafię się jej oprzeć. Moje ukochane wrzosy dosłownie zapełnią mieszkanie, a ja każdego dnia będę się do nich uśmiechała. Poranki stanął się rześkie, a kawa mrożona ustąpi miejsca ciepłej americano, którą czuć będzie w całym mieszkaniu. Szarlotka wywoła uśmiech na twarzy mojego Męża, a ja z radością będę przyglądała się jak ukradkiem, myśląc, że nic nie widzę wyjada ją łyżeczką.

 

Wrzesień pozwala mi się cieszyć promieniami słońca. Nie tymi ostrymi, przed którymi się ukrywam, lecz subtelnymi, przyjemnymi, w których mogę spędzać popołudnia, spacerować. A podczas spacerów nasłuchiwać szelestu liści, które uprażone w słońcu spadły na ziemię.

 

Zajrzeć można w końcu do kosza z kocami, by codziennie dokonywać wyboru, którym otulę się do wieczornego czytania książek.

 

A gdy się nim nacieszę i wrzesień ustąpi miejsca październikowi już bez wyrzutów sumienia będę mogła myśleć o Świętach Bożego Narodzenia, które kocham całym sercem! Tak wiem, dla niektórych to duża przesada, ale nie dla mnie. Ja je naprawdę kocham!

 

Za co kochasz wrzesień?

 

Photo by Daiga Ellaby on Unsplash