Cześć Wszystkim RAKieto – Wspieraczom 

Dzisiejszego poranka miałam wizytę w poradni chirurgicznej, żeby ustalić ostateczny termin usunięcia portu naczyniowego. Myślałam, że będę skakała pod sam sufit, a jednak tak nie jest. Przez ten czas się po prostu do niego przywiązałam. On stał się MÓJ. Dużo mu zawdzięczam, to on sprawił, że nie cierpiałam aż tak bardzo. I teraz mam go tak po prostu „wyciągnąć”? Nie spodziewałam się takich emocji w sobie. W ogóle nie wzięłam ich pod uwagę. Jednym słowem mnie zaskoczyły. Wiem, że usunięcie portu zakończy jakiś etap mojego życia i rozpocznie nowy. Boję się, bo już zaczynają mnie dopadać myśli „a co, jeśli, za chwilę okaże się, że będzie mi on potrzebny”? Muszę te myśli poukładać, wyciągnąć wnioski, a potem czarno wróżbiarstwo wygonić.

W poczekali byłam świadkiem pewnego spotkania, które doprowadziło mnie do łez. Wydaje mi się, że ci Państwo widzieli się dzisiaj pierwszy raz po dłuższej przerwie i z ich ust wypłynęły słowa „Miło Cię widzieć”. W szpitalnym korytarzu te słowa brzmią inaczej, mają w sobie pewną „moc”. To „miło Cię widzieć” było pełne wdzięczności – ono było potwierdzeniem, że ŻYJĄ!

Proszę zatrzymaj się dzisiaj i uciesz się z tego co masz. Podziękuj bliskim za to, że są 

Ściskam Was mocno moi RAKieto – Wspieracze