Wakacje bez kompromisów

Część pod ciężarem obowiązków już pewnie zapomniała o tym, że była na wakacjach. Wydają się one mrzonką, która jest już poza zasięgiem wzroku. Kiedy jedni mają wyjazdy za sobą, inni się pakują, by oddać się temu co lubią najbardziej. My jesteśmy w tej drugiej grupie, czeka Nas pakowanie i eksplorowanie Włoch. Dokładniej Turynu i okolicznych miejscowości.

 

Jakiś czas temu zdecydowaliśmy jak będą wyglądały Nasze wakacje. Po przedyskutowaniu wielu kwestii spornych, doszliśmy do wspólnych wniosków, że naprzemiennie będziemy wybierali, jak mają one wyglądać. Dlaczego? Wyszłam z założenia, że tylko w ten sposób zarówno ja jak i mój Mąż naprawdę będziemy mogli spełniać swoje marzenia. Gdybyśmy wspólnie każdego roku decydowali, dokąd pojechać zawsze któreś z Nas musiałoby w jakiś sposób ustąpić. Kompromisy są zawsze dobrym rozwiązaniem, ale gdyby tak móc „zarazić” swoimi pasjami drugą osobę? A gdyby tak pokazać sobie świat swoimi oczami? Jak dla mnie bomba!

 

I tak w tamtym roku dzielnie pokonywaliśmy kolejne kilometry z plecakami na plecach, często ze łzami w oczach pielgrzymując z Porto do Santiago de Compostela. Tak w tym roku będziemy zwiedzać stadion ukochanego przez mojego Męża Juventusu, doświadczając magii włoskich uliczek, pijąc kawę rozkoszując się jej smakiem (to uwielbiam w wakacjach! Mój Mąż daje się wtedy namówić na kawę!)

 

Nigdy wcześniej nie przepadałam za piłką nożną, trochę było to dla mnie marnowanie czasu. Aż do momentu, kiedy poznałam Sebastiana. Pamiętam jak na pierwszych wakacjach nad morzem na frytkach tłumaczył mi na czym polega spalony. I okazało się, że ja lubię oglądać mecze, że lubię chodzić na stadiony i wracać z bolącym gardłem. Zaczęłam się interesować piłką nożną i dzięki temu, mój Mąż z najszczerszą radością zabiera mnie na mecze. Wiem, że ten wyjazd będzie cudowny, że będę oglądała Turyn Jego oczami i wiem, że wrócę szczęśliwa!

 

Jesteście już po czy przed wakacjami? Co fajnego robiliście?

 

Photo by Caroline Selfors on Unsplash