Sztuka odpuszczania

Przychodzi ten moment, zupełnie niespodziewanie. Bez żadnych sygnałów ostrzegawczych. Jak nieproszony gość zjawia się znienacka i rozkłada na łopatki. Czuję się jakby nieznana mi machina wyssała ze mnie wszystkie siły. Padam na matę niczym znokautowany bokser. I wstać nie mogę. A czas mija.

 

Tak czułam się przez ostatnie dni. Po intensywnym czasie pisania e-booka, zakładania działalności i uczenia się życia „na swoim” nie wiadomo, kiedy i jak uleciały wszystkie siły. Od poniedziałku z perspektywy łóżka oglądam świat. Za małym wyjątkiem – wczoraj Mąż zabrał mnie na lody, a dzisiaj jest już trochę lepiej.

 

Mój organizm dał mi znać, żeby zwolnić, i z podkulonym ogonem to zrobię. A przy okazji z wielką radością. Poniedziałek był dniem, w którym chciałam się zbuntować, i pokazać, że nie potrzebuję odpoczynku. Tylko co w ten sposób chciałabym osiągnąć? Już poznałam siebie i wiem, że te dni będą się pojawiały, że te dni trzeba przetrwać, że na te dni nie ma potrzeby się denerwować.

 

Odpuściłam!

 

Czy to nie brzmi jakbym się poddała? Czy słowo „odpuściłam” nie idzie w parze zrezygnowałam? Dla mnie nie. Czy świat się zawalił, bo przez 4 dni nie zrobiłam nic produktywnego? Dla mnie nie.

 

Odpuściłam to dla mnie tyle co zawalczyłam o siebie, postawiłam siebie na pierwszym miejscu. Wyrzuciłam z głowy wszystkie dobijające myśli, po to by w momencie powrotu sił móc wstać z uśmiechem na twarzy i robić dalej to co sprawia radość.

 

Nie było to łatwe, bo w głowie piętrzyły się myśli, że marnuje czas, a ja mam poczucie, że go zyskałam. I jestem przekonana, że gdybym na siłę próbowała w ostatnich dniach coś robić to skutek byłby odwrotny. Brak sił potęgowałby frustrację, która prowadziłaby do piętrzenia się ciemnych chmur nad moją głową. A tak przeczekałam. Dałam temu przestrzeń, aby swoim tempem odeszło.

 

To w jakich kategoriach postrzegamy „odpuszczanie” wynika z wielu kwestii. Z presji, którą narzucamy sami sobie bądź otoczenie; z przekonań w jakich dorastaliśmy. Możesz spróbować to zmienić, bo to właśnie Ty jesteś jedyną osobą w swoim życiu, która jest w stanie coś z tym zrobić.  Nikt nie zadba o Ciebie lepiej niż Ty sam. Pomyśl o tym, kiedy następnym razem będziesz dźwigać na swoich barkach za dużo, kiedy pod ciężarem obowiązków zaczniesz zatracać siebie.

 

Odpuszczanie nie jest porażką. Jak dobrze, że w odpowiednim momencie to zrozumiałam.