Styczeń zleciał mi prawie tak samo szybko, jak w ułamku sekundy na niebie pojawia się i znika spadająca gwiazda ? Dosłownie! Ledwo go dojrzałam, a jego już nie ma. Miał jednak w sobie coś z niej – obfitował w przemyślenia dotyczące tego co chcę robić, jak pragnę, żeby wyglądało moje życie. Wiele znaków na ziemi i niebie pokazuje mi, że warto chociaż spróbować.

Pozornie nie zrobiłam dużo, a wewnętrznie mam wrażenie, że tonami przesypałam piasek na pustyni. W pewnym sensie jestem bardzo zmęczona, a z drugiej ekscytacja z dnia na dzień jest coraz większa. Nie wiem jaki będzie tego finał, ale wiem, że jak nie spróbuje w tym roku, to nie odważę się nigdy.

Proszę, trzymajcie za mnie kciuki ❤️

Na Twoim horyzoncie rysuje się przełom czy potrzebujesz czasu na złapanie oddechu i przyjrzeniu się życiu z innej perspektywy?