Cześć Wszystkim RAKieto – Wspieraczom 
Ostatnio bardzo w Warszawie brakuje deszczu; deszczu, który zazieleni trawę; deszczu, który „oczyści” powietrze; deszczu, który przyniesie ukojenie. Tak jak naturze i Nam go brakuje, mi bardzo, a to bardzo brakuje przytulenia. Od razu powiem, że dostaję jego ogrom od mojego S, ale mam wewnętrznie ogromną potrzebę więcej i więcej. Gdy moje myśli szaleją to właśnie przytulanie je uspokaja. I teraz do mnie dochodzi jak wiele mi ono dało – bo nie jest „receptą” tylko na jedną „dolegliwość”.

Przed chorobą przytulanie było dla mnie pięknym „dodatkiem” do bliskich relacji. Dodawałam go do Miłości i przyjaźni.

W trakcie choroby okazało się, że potrafi wyrazić więcej niż tysiąc słów; że jest ukojeniem i wsparciem; zrozumieniem i w pewnym sensie spełnia rolę doładowania akumulatorów.

Teraz jest połączeniem jednego i drugiego.

Przepraszam, że mało mnie tutaj ostatnio – poprawię się  Jakoś mam tak ostatnio pod górkę, ale to nie oznacza, że się poddaję.

Psychika człowieka jest bardzo, a to bardzo ciekawa, a zarazem skomplikowana. Mnie np ogarnia przerażenie, gdy budzę się i mam ochotę na parówki – wtedy muszę bardzo się napracować, żeby odepchnąć myśli pt „ cholerka, jadłam je podczas leczenia bez opamiętania, czy mój organizm chce mi coś przez to powiedzieć?”.

Opowiedzcie co dobrego słychać u Was, jak się macie ? 

Ślę Wam ogrom sił 

Ściskam Was mocno moi RAKieto – Wspieracze