Cześć Wszystkim RAKieto – Wspieraczom 

Dawno, dawno temu (brzmi jak początek bajki) czas mierzono np. za pomocą klepsydry, były też zegary słoneczne i wiele, wiele innych metod. Podczas mojego leczenia czas wyznaczały kolejne kropelki życia (chemioterapia), to one trzymały mnie w ryzach. Nie zdawałam sobie wtedy z tego sprawy. Teraz każdy dzień jest jedną niewiadomą. Czasem mam siły i czuję, że mogę przenosić góry, a czasem są właśnie takie momenty jak dziś, że czuję się jakby ktoś ze mnie wypuścił powietrze – idealnie zobrazuje to przebicie balona igłą. Ten „flaczek”, który po nim pozostaje to ja. Teraz moje dni są „odmierzane” za pomocą leków na serce – to dzięki nim wiem jaki jest dzień tygodnia i potrafię się w pewnym sensie „odnaleźć”.

Moim największym sukcesem, owocem pracy nad sobą jest akceptacja tych dni. Nie ma we mnie buntu, który jeszcze jakiś czas temu się pojawiał; nie ma złości, bo przecież miałam inne plany. Jest akceptacja. I właśnie takiej akceptacji i przyzwolenia na gorsze dni pragnę Wam życzyć 

Ściskam Was mocno Moi RAKieto – Wspieracze