Cześć Wszystkim RAKieto – Wspieraczom 

Tak było przed chorobą, w trakcie choroby, ale teraz na całe szczęście u mnie się to zmienia. Przestaję (albo chociaż się staram) nie porównywać z innymi. Na wielu płaszczyznach.

Dzisiaj bardziej moje myśli krążą dookoła tego co zewnętrzne, do fizyczności. Patrząc na siebie dochodzę do wniosku, że „lubimy” porównywać się z innymi, robić zestawienia tego co nas różni i zestawiać to ze sobą. Tracić na to energię, próbować dorównać innym. To się ciągle napędza i co gorsza cały czas zapętla. Tworzy się taki kołowrotek, z którego ciężko jest wysiąść. Często trzeba wyskoczyć, poobijać się, podnieść i nauczyć się mieć nad tym
kontrolę.

Jest to niebezpieczne. Porównując się do kogoś nie znamy jego historii, widzimy efekt końcowy i tylko na nim się skupiamy. A przecież droga, którą przebyła dana osoba była długa, kręta i zawiła. To nas nie obchodzi, wolimy coś osiągnąć szybko i bezproblemowo. Jeżeli się tak nie dzieje rośnie w Nas frustracja, która prowadzi donikąd.

Dzisiaj chciałam się skupić na akceptacji zmian, przez które przechodzi pacjent onkologiczny. Wiecie jak trudno było mi się pogodzić z utratą włosów. Nie pozwalałam mojemu S dotykać głowy. Miałam nawet taki etap, w którym chciałam spać na siedząco, żeby przez przypadek nie dotknąć poduszki i nie widzieć później na niej włosów. Płakałam, unikałam szczotki do włosów jak ognia. Nie potrafiłam sobie bardzo długo z tym poradzić. Miałam zakorzenione w głowie, że włosy to taki atrybut kobiecości, że z ich utratą moja kobiecość zostanie zaburzona. Zwalczanie tych myśli było trudne z jednego prostego powodu – wracały z powrotem jak bumerang. Moment akceptacji przyszedł z czasem – tak naprawdę dopiero w momencie, kiedy zobaczyłam, że one odrastają, że to nie ściema! Wtedy odważyłam się na ścięcie i wiele spraw sobie uświadomiłam. Jestem kobietą pomimo niewielkiej ilości włosów na głowie, rzadkich rzęs i brwi. Jestem nią, bo się nią czuję. W dresie czy w spódnicy – nie jest to istotne.

Opowiem Wam moją ostatnią historię, nie ze względu na to jakie słowa usłyszałam, ale z jednego prostego powodu. Chcę Wam pokazać, że można coś niezbyt przyjemnego, odebrać w inny sposób, który zamiast podłamać doda sił. Wybrałam się po odbiór paczki i mijałam plac zabaw. Wzbudziłam ogólne poruszenie swoją osobą. Doleciały do mnie słowa dzieci:

– Patrz! Łysy chłop idzie – dzieci zbiegły się do siatki, która ogradzała plac zabaw. Po chwili, któreś dziecko się zreflektowało i krzycz.
– Ty! To nie łysy chłop, to łysa baba!

Wiem, że gdyby stało się to w momencie, w którym ja błądziłabym w sferze kobiecości najnormalniej w świecie bym się rozpłakała, i pewnie nikogo by to nie zdziwiło. A wtedy ku zaskoczeniu samej siebie powiedziałam sobie w myślach – „a nich sobie gadają, jestem ponad to”. Podniosłam głowę do góry, uśmiechnęłam się (chociaż tego pewnie nie widzieli, bo miałam maskę), odebrałam paczkę i wróciłam do domu 

Gdybyście zapomnieli pragnę Wam powiedzieć! Jesteście piękni! 

Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej!

Ściskam Was mocno Moi RAKieto – Wspieracze