Cześć Wszystkim RAKieto – wspieraczom 

W tym przypadku nie wiem jak zacząć. Najlepiej od początku, ale jak? Gdy usłyszałam diagnozę jedną z pierwszych moich myśli było „będę łysa”. Nie potrafiłam odepchnąć od siebie tej myśli. Mówili, że będą wypadały włosy po kropelkach życia, więc postanowiłam skrócić moje, żeby nie było tego aż tak widać, żeby było mi lżej przez to przebrnąć. Włosy wypadają, przecież na jesień i na wiosnę też ich dużo gubiłam. Powiedzieli, że będą wypadały, ale nie powiedzieli, że będą TAK wypadały. Były gorsze i lepsze dni. Były te, w których płakałam i te, w których tłumaczyłam sobie, że cholera odrosną. Kryzys przyszedł podczas kąpieli. Gdy zanurzyłam głowę w wannie, a jak otworzyłam oczy to moje włosy były wszędzie. I ten krzyk, który słyszało całe osiedle (dobrze, że nikt nie zadzwonił po policję). A w tym wszystkim ja, w tej wannie i mój S, który siłą mnie z niej wyciągał. To było straszne przeżycie, byłam gotowa (tak mi się wydawało) na wypadanie włosów, ale nie na takie. Na to jesienno/wiosenne byłam gotowa, to mnie przerosło. Kolejne dni były pełne łez, zaczęłam spać w chuście, bo bałam się, że obudzę się koło swoich włosów. Początkowo nie mogłam spać, siedziałam na łóżku, żeby tylko nie dotknąć głową o nic, żeby te włosy zostały na swoim miejscu. Postanowiłam zadzwonić do swojego fryzjera, do tej pory nie wiem jak zrozumiał chociaż jedno słowo, które powiedziałam w potoku łez. Przyjął mnie po godzinach, gdy nie było klientów. Miało być na łyso, ale ściął mnie na „chłopca” i bardzo Mu za to jestem teraz wdzięczna, bo wiem, że nie byłam na to gotowa. Teraz włosy nadal wypadają, muszę już zaczesywać pod chustą moją łysinę, ale jestem w stanie sobie przetłumaczyć teraz, że dam radę, albo chociaż spróbuję dać radę to zaakceptować. Ja doskonale wiem, że one odrosną, że będą piękne, zdrowe, a może i nawet kręcone. Ja wiem, że to tylko włosy, ale to TYLKO to jest też AŻ. I też wiem, że jak już wypadną wszystkie będę musiała je opłakać, tak po prostu wylać z siebie tą gorycz. Staram się już z tego śmiać. Ostatnio mówię do mojego S, „ Bąbel, ale obiecaj, że jak będę łysa nie będziesz mówił na mnie łysa pała”, na od odrzekł mi z tą nadzieją w oku „co Ty, będę wołał na Ciebie Pazdan” i ucałował w czółko. I tak sobie pogadaliśmy 

Kiedy jest Ci z czymś ciężko, nie możesz sobie z tym poradzić nie bój się łez. Masz do nich prawo. Jeżeli potrzebujesz płakać, płacz tyle ile trzeba, ale niech ten płacz przyniesie ukojenie, a nie dobije. A jeśli potrzebujesz kompana do płaczu – służę pomocą 

Ściskam Was mocno!