Cześć wszystkim RAKieto – wspieraczom 

Poopowiadam odrobinę tym z Was, którzy mnie nie znali sprzed choroby. Zawsze byłam żywiołowa, a dookoła mnie wiele się działo. Czasem może aż za dużo. Pełno mnie było wszędzie. Może komuś z mojego otoczenia to przeszkadzało, ale większość zarażałam tą przebojowością. Nagle pojawił się on – chłoniak i moje życie się zmieniło. Musiałam nauczyć się być sama ze sobą i ze sobą przebywać (jak to robił do tej pory mój S? Nie mam pojęcia, ale to cholera (ups!) trudne zadanie). Moim towarzyszem stała się ona, wypełniająca mieszkanie, gdy mój S był w pracy. CISZA, która stała się moją bezpieczną przystanią. Trzeba było ją zaakceptować, podać jej rękę, przedstawić się, a co najważniejsze polubić. Chemioterapia to czas, w którym ja staram się unikać wszystkiego i wszystkich, którzy mogą mieć zarazki. Mój układ odpornościowy mógłby sobie z nimi nie poradzić, a infekcja oznacza przesunięcie wlewu. Chemioterapia to czas, który w większości spędzam w domu, kolokwialnie mówiąc w „izolacji”. Chemioterapia to czas, w którym można się buntować i wszystkie swoje siły tracić na złości. Moja chemioterapia to czas, w którym zdrowieje, a wszystkie siły chcę wykorzystać na walkę, dlatego cisza stała się częścią mnie i nagle poczułam, że mi z nią dobrze. Polubiłyśmy się. Dała mi czas na odpoczynek, refleksje. Jest wytchnieniem i możliwością złapania oddechu. Lubię moją ciszę, a czasem związane z nią patrzenie w ścianę, bo wtedy cała gonitwa tego co jest w głowie zwalnia. Wzburzone morze, nagle jest spokojną taflą. W tej ciszy człowiek odnajduje siebie, formuje od nowa to co kiedyś się rozpadło, nadłamało. Ta moja cisza uczy mnie jeszcze jednego, najważniejszego – docenienia tych, którzy są obok. To jest jak z dietą – nie jesz słodyczy, a potem gdy przychodzi moment, w którym sobie na to pozwalasz smakuje nieziemsko. Gdy jesteś w domu sam, każdy odwiedzający przyjaciel jest balsamem dla duszy. Doceniajmy ludzi i zróbmy wszystko, żeby nie poczuli się odtrąceni bądź zaniedbani. Ja zepsułam w swoim życiu parę znajomości, ale mam wielką nadzieję, że to nie ich koniec, a początek 

Pamiętaj mój RAKieto – wspieraczu może ktoś czeka na to, żebyś wyciągnął rękę, daj się temu porwać, bo to co otrzymasz jest najcenniejsze w świecie.

Ściskam Was mocno i dziękuję, że jesteście. Z Wami jest o wiele łatwiej