Cześć wszystkim RAKieto-wspieraczom 

Nikt nie jest gotowy na chorobę, nikt na nią nie czeka jak na najpiękniejszy prezent. Pewnie dlatego, że choroba wywołuje u nas wiele negatywnych myśli. Kojarzy nam się od razu z cierpieniem i bólem. Tak jest, nie ma co oszukiwać, że jest inaczej. Przecież ból nieraz jest tak ogromny, że łzy nie mogą przestać lecieć, a organizm nie ma siły. Co z tego, że głowa chce, jak ciało odmawia posłuszeństwa. Ból z czasem staje się mniejszy, a co za tym idzie człowiek jest silniejszy (tak mi się wydaje, patrząc po sobie. Nadal dużo płaczę, ale wewnątrz rosnę w siłę).Choroba to czas kiedy ciężko cokolwiek zaplanować, bo siły ulatują w najmniej odpowiednim momencie i nie jesteśmy z tym w stanie nic zrobić. Złoszczenie się też nie pomaga, próbowałam. Trzeba to zaakceptować, nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić. Ale ja nie o tym chcę pisać. Choroba czy wymagająca leczenia tak mocnego jak kropelki życia czy każda inna, oprócz cierpienia niesie DOBRO. Wiem jak to brzmi, bo jak byłam zdrowa tego nie doceniałam. Dobro to jest to wszystko na co nieraz nie zwracamy uwagi, bo mamy go aż tyle, że go nie dostrzegamy. W chorobie uczymy się patrzeć na życie na nowo i to co jest na pierwszym planie to dobro (bardzo żałuję, że kiedyś byłam taka „ślepa”). Choroba zmienia, uczysz się dostrzegać małe gesty, cieszyć się nimi i delektować jak najlepszą czekoladą. Starasz się z większą zawziętością ugryźć w język w momentach, w których wiesz, że powinieneś, bo mogą sprawić komuś przykrość. Choroba to lekcja, z której trzeba czerpać pełnymi garściami i się dzielić tym z innymi.

Bardzo Wam dziękuję, że jest Was tutaj tyle. Nie spodziewałam się, że to miejsce zgromadzi tyle dobrych ludzi. Dziękuję Wam, że jesteście! Siejcie dobro dookoła siebie i patrzcie jak rośnie. Może nie od razu, ale za jakiś czas będzie obok Was łąka dobra, a tym pierwszym kwiatkiem, który na niej zakwitnie będę ja. Dobro to nie wielkie czyny, to uśmiech w autobusie, dobra myśl, zwykły sms. Nie oczekujcie od siebie nie wiadomo jakich czynów, zacznijcie od tego najmniejszego. Bardzo Was ściskam! (gdybym tylko mogła wyściskać Was wszystkich osobiście zrobiłabym to z największą przyjemnością, teraz mogę zrobić to tylko wirtualnie, ale daje mi to dużo radości  ).

PS. Dzisiaj jest jeden z tych dni, w których ściany są oparciem przemierzając drogę do łazienki, a głowa musi przekonać ciało do tego, że trzeba jeść. Dzisiaj jest słabszy dzień, ale nie ma się co martwić – niebawem wyjdzie słońce